Wysłany: Sob Lip 23, 2005 11:07 Temat postu: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
Najpierw decyzje władz Gdańska zamieniły osiedle Moje Marzenie w getto. Teraz urzędnicy forsują tworzenie tam kolejnych sklepów monopolowych. Zrozpaczeni mieszkańcy walczą o swoje bezpieczeństwo w sądzie.
Osiedle Moje Marzenie leży na wzgórzach morenowych między Orunią Górną a Kowalami. Deweloper reklamował w folderach, że przyszli mieszkańcy mogą liczyć na "niepowtarzalny klimat, rodzinną i przyjazną atmosferę".
- Cieszyłam się, że w końcu zamieszkam na spokojnym, cichym osiedlu. Nie wiedziałam, jak bardzo się pomylę - wzdycha Alina Malinowska, która przeklina dzień, w którym zdecydowała się kupić tam mieszkanie.
Powódź wylała patologie
Po powodzi, która zalała Gdańsk w lipcu 2001 r. władze miasta szukały dziesiątków lokali dla ludzi, którym woda zabrała dach nad głową. Ewa Sienkiewicz, ówczesna wiceprezydent Gdańska, na potęgę kupowała nowiutkie mieszkania od deweloperów. Największą transakcję, na ponad 100 mieszkań, zrobiła z Dominium SA, deweloperem, który wybudował Moje Marzenie.
W ten sposób na osiedle trafiły m.in. rodziny wysiedlone z cieszącej się złą sławą Dolnej Oruni. Część z nich szybko wprowadziła swoje porządki - zdemolowane zostały klatki schodowe, zaczęły się pijackie burdy i wyzwiska. Do historii przeszedł rozwieszony w ubiegłym roku między blokami transparent z hasłem: "Jeb... policję". By go zdjąć, policjanci musieli wezwać na pomoc strażaków.
- Niektórzy zachowują się, jakby mieszkali w stodole, z klatek schodowych korzystają jak z toalet - mówi Tadeusz Nowak, który sam trafił na osiedle po powodzi.
Tłumaczy, że nie wszyscy powodzianie to rodziny patologiczne: - Ale wystarczy, że w jednej klatce mieszka kilka takich osób, by życie mieszkańców zamieniło się w koszmar.
Mieszkańcy: nie chcemy alkoholu
W 2004 roku Alina Malinowska była w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej budynku przy ul. Srebrnej 2. - Postanowiliśmy coś robić. Jedną z przyczyn naszych nieszczęścia był sklep monopolowy. Sklep dobrze żył, ale porządni mieszkańcy mieli z nim tylko kłopoty: hałasy, dziesiątki nieprzespanych nocy - relacjonuje.
Wspólnota ma prawo wykluczyć sprzedaż alkoholu. - Po długich przemyśleniach zdecydowaliśmy się na ten krok - wspomina Malinowska.
W tej wspólnocie karty rozdaje miasto (jako właściciel mieszkań komunalnych) i deweloper. Razem mają ponad 60 procent głosów i na ogół są jednomyślni. Po spotkaniu z mieszkańcami w marcu 2004 r. miasto nie wydało zgody na dalszą sprzedaż alkoholu.
Państwo T., którzy przy ul. Srebrnej 2 prowadzą monopol, nie poddali się. W lipcu 2004 r. trafili prosto do Ewy Sienkiewicz, która w 2002 r. ze stanowiska wiceprezydenta trafiła do Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. W GZNK jest szefem działu odpowiedzialnego za wspólnoty mieszkaniowe. Sienkiewicz, w imieniu miasta, szybko podpisała kilka uchwał: m.in. o zmianie zarządu wspólnoty i zgodzie na sprzedaż alkoholu. Swoim podpisem wprowadziła do nowego zarządu m.in. panią T.
Malinowska zaskarżyła wszystkie uchwały do sądu. Proces trwa, ale już we wrześniu 2004 r. sąd postanowił wstrzymać wykonanie uchwał: m.in. o zmianach zarządu wspólnoty i o zgodzie na sprzedaż alkoholu.
Jeden monopol to i tak za mało
Nie przekonało to urzędników. - Zdaniem naszych prawników postanowienie sądu o unieważnieniu uchwały to za mało, by zabrać zezwolenie na handel alkoholem - przekonywał mieszkańców Dimitris T. Skuras, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Dlatego alkohol w budynku jest cały czas w sprzedaży.
Miarka się przebrała, gdy pod koniec 2004 r. mieszkańcy dowiedzieli się, że w ich bloku ma powstać kolejny sklep monopolowy. Sprawę załatwiono bez konsultacji z mieszkańcami. W imieniu miasta zgodę na sprzedaż piwa i wódki podpisała znów Ewa Sienkiewicz.
- Zaskarżyłam tę uchwałę do sądu. Sprawa trwa, ale sąd znów zdecydował się wstrzymać wykonanie tej uchwały. Odetchnęliśmy z ulgą. Drugi monopolowy na razie nie powstał - mówi Magdalena Wiśniewska, inna mieszkanka ul. Srebrnej 2.
Imiona i nazwiska mieszkańców osiedla zostały na ich prośbę zmienione.
Źródło: Gazeta Wyborcza (Mikołaj Chrzan) 2005-07-22
Wysłany: Nie Lip 31, 2005 11:57 Temat postu: Re: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
www.MojeOsiedle.pl napisał:
Najpierw decyzje władz Gdańska zamieniły osiedle Moje Marzenie w getto. Teraz urzędnicy forsują tworzenie tam kolejnych sklepów monopolowych. Zrozpaczeni mieszkańcy walczą o swoje bezpieczeństwo w sądzie.
Osiedle Moje Marzenie leży na wzgórzach morenowych między Orunią Górną a Kowalami. Deweloper reklamował w folderach, że przyszli mieszkańcy mogą liczyć na "niepowtarzalny klimat, rodzinną i przyjazną atmosferę".
- Cieszyłam się, że w końcu zamieszkam na spokojnym, cichym osiedlu. Nie wiedziałam, jak bardzo się pomylę - wzdycha Alina Malinowska, która przeklina dzień, w którym zdecydowała się kupić tam mieszkanie.
Powódź wylała patologie
Po powodzi, która zalała Gdańsk w lipcu 2001 r. władze miasta szukały dziesiątków lokali dla ludzi, którym woda zabrała dach nad głową. Ewa Sienkiewicz, ówczesna wiceprezydent Gdańska, na potęgę kupowała nowiutkie mieszkania od deweloperów. Największą transakcję, na ponad 100 mieszkań, zrobiła z Dominium SA, deweloperem, który wybudował Moje Marzenie.
W ten sposób na osiedle trafiły m.in. rodziny wysiedlone z cieszącej się złą sławą Dolnej Oruni. Część z nich szybko wprowadziła swoje porządki - zdemolowane zostały klatki schodowe, zaczęły się pijackie burdy i wyzwiska. Do historii przeszedł rozwieszony w ubiegłym roku między blokami transparent z hasłem: "Jeb... policję". By go zdjąć, policjanci musieli wezwać na pomoc strażaków.
- Niektórzy zachowują się, jakby mieszkali w stodole, z klatek schodowych korzystają jak z toalet - mówi Tadeusz Nowak, który sam trafił na osiedle po powodzi.
Tłumaczy, że nie wszyscy powodzianie to rodziny patologiczne: - Ale wystarczy, że w jednej klatce mieszka kilka takich osób, by życie mieszkańców zamieniło się w koszmar.
Mieszkańcy: nie chcemy alkoholu
W 2004 roku Alina Malinowska była w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej budynku przy ul. Srebrnej 2. - Postanowiliśmy coś robić. Jedną z przyczyn naszych nieszczęścia był sklep monopolowy. Sklep dobrze żył, ale porządni mieszkańcy mieli z nim tylko kłopoty: hałasy, dziesiątki nieprzespanych nocy - relacjonuje.
Wspólnota ma prawo wykluczyć sprzedaż alkoholu. - Po długich przemyśleniach zdecydowaliśmy się na ten krok - wspomina Malinowska.
W tej wspólnocie karty rozdaje miasto (jako właściciel mieszkań komunalnych) i deweloper. Razem mają ponad 60 procent głosów i na ogół są jednomyślni. Po spotkaniu z mieszkańcami w marcu 2004 r. miasto nie wydało zgody na dalszą sprzedaż alkoholu.
Państwo T., którzy przy ul. Srebrnej 2 prowadzą monopol, nie poddali się. W lipcu 2004 r. trafili prosto do Ewy Sienkiewicz, która w 2002 r. ze stanowiska wiceprezydenta trafiła do Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. W GZNK jest szefem działu odpowiedzialnego za wspólnoty mieszkaniowe. Sienkiewicz, w imieniu miasta, szybko podpisała kilka uchwał: m.in. o zmianie zarządu wspólnoty i zgodzie na sprzedaż alkoholu. Swoim podpisem wprowadziła do nowego zarządu m.in. panią T.
Malinowska zaskarżyła wszystkie uchwały do sądu. Proces trwa, ale już we wrześniu 2004 r. sąd postanowił wstrzymać wykonanie uchwał: m.in. o zmianach zarządu wspólnoty i o zgodzie na sprzedaż alkoholu.
Jeden monopol to i tak za mało
Nie przekonało to urzędników. - Zdaniem naszych prawników postanowienie sądu o unieważnieniu uchwały to za mało, by zabrać zezwolenie na handel alkoholem - przekonywał mieszkańców Dimitris T. Skuras, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Dlatego alkohol w budynku jest cały czas w sprzedaży.
Miarka się przebrała, gdy pod koniec 2004 r. mieszkańcy dowiedzieli się, że w ich bloku ma powstać kolejny sklep monopolowy. Sprawę załatwiono bez konsultacji z mieszkańcami. W imieniu miasta zgodę na sprzedaż piwa i wódki podpisała znów Ewa Sienkiewicz.
- Zaskarżyłam tę uchwałę do sądu. Sprawa trwa, ale sąd znów zdecydował się wstrzymać wykonanie tej uchwały. Odetchnęliśmy z ulgą. Drugi monopolowy na razie nie powstał - mówi Magdalena Wiśniewska, inna mieszkanka ul. Srebrnej 2.
Imiona i nazwiska mieszkańców osiedla zostały na ich prośbę zmienione.
Źródło: Gazeta Wyborcza (Mikołaj Chrzan) 2005-07-22
wedlug moich przemyslen uwazam ze nikt wam nie ubliza, cytaty opatologi itp.sa wyciagniete z dawno napisanych artykolow,a zeby napisac artykol niepotrzebnie rozdrapal stare rany.Mysle ze nie pamietacie juz tego,w chwili obecnej na osiedlu jest normalnie.
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 13:16 Temat postu: Re: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
czy pani Burzynska musi sie kryc ze swoim nazwiskiem i podstawiac je jako Malinowska, przecierz wszyscy wiemy kim pani jest. A zpani wypowiedzi i ze wszystkich afer jakie powstaja mozna jedynie wywnioskowac ze jest pani tak tempa i tak prosta ze nie ma pani innych zajec, tylko zajmuje sie panie takimi bzdurami które sama pani wymysla, czy naprawde na nic innego pania nie stac. niech pani sie tak czasami zastanowi, przecierz sama pani sie osmiesza i wszyscy sie z pani smieja. Jestem bardzo młoda osoba i nie wyobrazam sobie zeby moi rodzice zajomowali sie takimi głupotami. Maja wieksze problemy na glowie. A oczerniac to pani moze tylo swoja głupote. A te klatki to chyba pani sobiesama niszczy. Nie zasługuje pani na jakikolwiek szacunek ze strony mieszkańców. A to ze pani maz pobił swojego sasiada to juz chyba tylko o państie swiadczy. Choć ciezko pisac mi do was na pan czy pani.
Wysłany: Śro Sie 10, 2005 5:45 Temat postu: Re: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
www.MojeOsiedle.pl napisał:
Najpierw decyzje władz Gdańska zamieniły osiedle Moje Marzenie w getto. Teraz urzędnicy forsują tworzenie tam kolejnych sklepów monopolowych. Zrozpaczeni mieszkańcy walczą o swoje bezpieczeństwo w sądzie.
Osiedle Moje Marzenie leży na wzgórzach morenowych między Orunią Górną a Kowalami. Deweloper reklamował w folderach, że przyszli mieszkańcy mogą liczyć na "niepowtarzalny klimat, rodzinną i przyjazną atmosferę".
- Cieszyłam się, że w końcu zamieszkam na spokojnym, cichym osiedlu. Nie wiedziałam, jak bardzo się pomylę - wzdycha Alina Malinowska, która przeklina dzień, w którym zdecydowała się kupić tam mieszkanie.
Powódź wylała patologie
Po powodzi, która zalała Gdańsk w lipcu 2001 r. władze miasta szukały dziesiątków lokali dla ludzi, którym woda zabrała dach nad głową. Ewa Sienkiewicz, ówczesna wiceprezydent Gdańska, na potęgę kupowała nowiutkie mieszkania od deweloperów. Największą transakcję, na ponad 100 mieszkań, zrobiła z Dominium SA, deweloperem, który wybudował Moje Marzenie.
W ten sposób na osiedle trafiły m.in. rodziny wysiedlone z cieszącej się złą sławą Dolnej Oruni. Część z nich szybko wprowadziła swoje porządki - zdemolowane zostały klatki schodowe, zaczęły się pijackie burdy i wyzwiska. Do historii przeszedł rozwieszony w ubiegłym roku między blokami transparent z hasłem: "Jeb... policję". By go zdjąć, policjanci musieli wezwać na pomoc strażaków.
- Niektórzy zachowują się, jakby mieszkali w stodole, z klatek schodowych korzystają jak z toalet - mówi Tadeusz Nowak, który sam trafił na osiedle po powodzi.
Tłumaczy, że nie wszyscy powodzianie to rodziny patologiczne: - Ale wystarczy, że w jednej klatce mieszka kilka takich osób, by życie mieszkańców zamieniło się w koszmar.
Mieszkańcy: nie chcemy alkoholu
W 2004 roku Alina Malinowska była w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej budynku przy ul. Srebrnej 2. - Postanowiliśmy coś robić. Jedną z przyczyn naszych nieszczęścia był sklep monopolowy. Sklep dobrze żył, ale porządni mieszkańcy mieli z nim tylko kłopoty: hałasy, dziesiątki nieprzespanych nocy - relacjonuje.
Wspólnota ma prawo wykluczyć sprzedaż alkoholu. - Po długich przemyśleniach zdecydowaliśmy się na ten krok - wspomina Malinowska.
W tej wspólnocie karty rozdaje miasto (jako właściciel mieszkań komunalnych) i deweloper. Razem mają ponad 60 procent głosów i na ogół są jednomyślni. Po spotkaniu z mieszkańcami w marcu 2004 r. miasto nie wydało zgody na dalszą sprzedaż alkoholu.
Państwo T., którzy przy ul. Srebrnej 2 prowadzą monopol, nie poddali się. W lipcu 2004 r. trafili prosto do Ewy Sienkiewicz, która w 2002 r. ze stanowiska wiceprezydenta trafiła do Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. W GZNK jest szefem działu odpowiedzialnego za wspólnoty mieszkaniowe. Sienkiewicz, w imieniu miasta, szybko podpisała kilka uchwał: m.in. o zmianie zarządu wspólnoty i zgodzie na sprzedaż alkoholu. Swoim podpisem wprowadziła do nowego zarządu m.in. panią T.
Malinowska zaskarżyła wszystkie uchwały do sądu. Proces trwa, ale już we wrześniu 2004 r. sąd postanowił wstrzymać wykonanie uchwał: m.in. o zmianach zarządu wspólnoty i o zgodzie na sprzedaż alkoholu.
Jeden monopol to i tak za mało
Nie przekonało to urzędników. - Zdaniem naszych prawników postanowienie sądu o unieważnieniu uchwały to za mało, by zabrać zezwolenie na handel alkoholem - przekonywał mieszkańców Dimitris T. Skuras, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Dlatego alkohol w budynku jest cały czas w sprzedaży.
Miarka się przebrała, gdy pod koniec 2004 r. mieszkańcy dowiedzieli się, że w ich bloku ma powstać kolejny sklep monopolowy. Sprawę załatwiono bez konsultacji z mieszkańcami. W imieniu miasta zgodę na sprzedaż piwa i wódki podpisała znów Ewa Sienkiewicz.
- Zaskarżyłam tę uchwałę do sądu. Sprawa trwa, ale sąd znów zdecydował się wstrzymać wykonanie tej uchwały. Odetchnęliśmy z ulgą. Drugi monopolowy na razie nie powstał - mówi Magdalena Wiśniewska, inna mieszkanka ul. Srebrnej 2.
Imiona i nazwiska mieszkańców osiedla zostały na ich prośbę zmienione.
Źródło: Gazeta Wyborcza (Mikołaj Chrzan) 2005-07-22
Fakty - Listy - Opinie
Ale to nie pierwszy artykuł o tym osiedlu....
Moje Marzenie, mój strach
2004-12-07 12:49
Żyją w ciągłym napięciu. Najpierw obrzucano ich wyzwiskami, a ich szyby - kamieniami. W ostatni piątek pomalowano im samochód. Kiedy zgłosili dewastację na policję, do drzwi młodej kobiety ktoś zadzwonił. Otworzyła. Na progu stał sąsiad, Rafał. Oznajmił, że jeśli jeszcze raz odważą się zadzwonić na policję, to jej mąż zginie.
- Ciebie też zap... - dodał.
Jedyną winą młodego małżeństwa lekarzy, które otrzymało mieszkanie w osiedlu Moje Marzenie od miasta w ramach pomocy dla powodzian, była skierowana do młodych ludzi prośba o... zaprzestanie niszczenia bramy garażowej w ich domu.
- Na naszej skrzynce na listy wydrapano "społecznicy" - uśmiecha się gorzko pani K.
Ale dalej już do śmiechu jej nie jest.
- Oni są realnie zagrożeni - twierdzi proszący o anonimowość (,nam też mogą zrobić krzywdę") sąsiad z ulicy Srebrnej. - Do mieszkań dla powodzian trafiły całe klany z Dolnej Oruni, niektórzy z nich są kompletnie zdemoralizowani. Dochodzi do dewastacji klatek schodowych, trawników, słyszałem nawet o wynoszeniu z mieszkań urządzeń sanitarnych, które sprzedawano na wódkę. Mieszkańcy osiedla alarmowali już nieraz władze Gdańska. Problem chuliganów z ulicy Srebrnej zna także Straż Miejska i policja. I co?
- I nic - mówią sterroryzowani lokatorzy. - Policja przyjmuje zgłoszenia, ale nasi prześladowcy są bezkarni. Próbowaliśmy nawet przenieść się gdzie indziej, ale nikt z powodzian nie chce się z nami zamienić.
Pani K. była w piątym miesięcy ciąży, gdy przyszła wielka woda. Domek przy ul. Sandomierskiej, w którym mieszkała, już nie istnieje. Potem były miesiące tułaczki i wreszcie małżeństwo młodych lekarzy otrzymało dwupokojowe mieszkanko przy ul. Srebrnej. Na osiedlu - Moje Marzenie. - Dostaliśmy lokal na parterze - wspomina młoda kobieta. - Urodziło się dziecko.
W lokalach dla powodzian zamontowano kuchenki, armaturę sanitarną w łazience, a na podłogach położono wykładziny. Władze miasta zapłaciły za lokale do 2,2 tys. zł za metr kwadratowy. Pieniądze na zakup mieszkań pochodziły z preferencyjnego kredytu zaciągniętego w BIG Banku Gdańskim. Miasto pożyczyło na ten cel 20 mln zł, które musi spłacić do 2011 roku. Zaplanowano, że 101 lokali, czyli ponad połowa wśród wszystkich mieszkań dla ofiar powodzi, zostanie wybudowana przy ul. Srebrnej. Tam też trafiła większość mieszkańców Dolnej Oruni.
- Dla niektórych był to szok cywilizacyjny - twierdzi były powodzianin z Wrzeszcza. - Niedługo trwało i czyste klatki schodowe pokryły się wulgarnymi napisami. Trawniki zniszczono. Miasto spłacało kredyty, a oni wybijali szyby.. Sąsiadów człowiek sobie nie wybiera. Tych z góry młodzi lekarze poznali po imprezach, wyprawianych do godziny 3 nad ranem. Gdy kolejne prośby o ciszę nie skutkowały - zadzwonili na komisariat. Policjanci pouczyli sąsiadów z góry, a sąsiadom z dołu, czyli lekarzom, pogroził - dość wulgarnie - 20-letni wnuk organizatorki imprezy. Wtedy przestraszyli się po raz pierwszy.
Potem zaczęły się kłopoty z młodzieńcami walącymi piłką w bramę garażową. Mały nie mógł spać, więc grzecznie prosili o spokój najpierw dzieci, potem ich rodziców. Rodzice pogonili interweniujących, za to młodzież zaczęła wyzywać wulgarnie lokatorów z parteru. Brama garażowa oczywiście jest zepsuta. Napięcie rosło. Ktoś obrzucił ich szyby jajkami. W święta wielkanocne pani K. zauważyła Rafała (młodzieniec jest dobrze znany policji), który uciekał po rzuceniu w okno jabłkami. Zawiadomiła policję, ale Rafał... się nie przyznał. W ostatni piątek na samochodzie K. wymalowano numer 997, organ męski i szlaczek. Po południu tego samego dnia Rafał zagroził, że zabije sąsiadów.
- To narasta - opowiada jedna z sąsiadek. - Nie może być tak, że człowiek boi się wrócić do domu. Bardzo im współczuję.
K. wpakowali w mieszkanie niewielkie oszczędności. A jednak boją się, że będą musieli uciekać. - Prosiliśmy nawet o pomoc prezydenta Pawła Adamowicza - mówią. - Bez skutku.
Problem polega na tym, że powodzianie mieszkania otrzymanego od miasta nie mogą ani sprzedać, ani zamienić. - Trudna sprawa - przyznaje Grzegorz Kuźniar, kierownik z referatu lokalowego w gdańskim magistracie. - Przepisy dopuszczają jedynie zamianę na mieszkanie z innymi powodzianami. Może znajdą kogoś chętnego...
Kierownik wie o przypadkach dewastacji osiedla. - Jeden z sąsiadów zaproponował, by zainstalować monitory - mówię.
- Monitoring kosztuje ze 100 tysięcy złotych - odpowiada kierownik. I to musi starczyć za odpowiedź. - A my zostaliśmy więźniami swojego mieszkania, bo nikt nie może sobie poradzić z patologią - denerwuje się pan K. - I tak siła wygrywa z prawem.
Wysłany: Nie Sie 14, 2005 22:23 Temat postu: kłamstwo
kto wyciąga rzeczy stare i kłamliwe ???
Jesli chodzi np. na wydrapane słowo na na skrzynce p. lekarzy - prosze mi je pokazać- brak- a skrzynka jest wciąż ta sama nie wymieniana ???- dlaczego nikt tego nie sprawdzi !!?? U państawa niedługo urodzi sie następne dziecko i tylko współczuć sąsiadce nad nimi. -Pewnie babcia zacznie chrapać nie mówiąc o biciu zegara...
Prosze sprawdzić też czy kiedykolwiek była naprawiana brama do garazu niby zepsutego ?- BRAK sŁÓw.
a Pan z wrzeszcza niech zajmie sie swoimi dziećmi i psami ! PATOLOGIA
Wysłany: Nie Sie 14, 2005 22:28 Temat postu: Re: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
o jakich trawnikach pan mówi, bo wcześniej ich nie było a pózniej obsiano trawą VII kategorii, które osikały wasze psy, bo dzieci i młodzież pilnowała zeby wogóle urosła?? Boże widzisz a nie grzmisz .
Wysłany: Pon Sie 15, 2005 11:55 Temat postu: Re: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
To wszystko jest po prostu chore...rozgrzebywanie starych ran...Grzęźnięcie coraz bardziej w tych brudach, zamiast postarać się zapomnieć...i z godnością żyć dalej...
Tylko pytanie sie rodzi w mojej głowie ?
W zwiazku z czym jakim wydarzeniem miała ta wzmianka na naszemiasto.pl ? Z tresci nic nie wynika
Czyzby wizja monitoringu miała w koncu ujrzec realnie na swiatło dzienne ? Zobaczymy
Fakt troche sie działo ostatnio na osiedlu - czego całkowicie nie aprobuje bo to juz debilizm to potegi entej - z pewnymi ludzmi nie da sie zyc a trzeba :/ _________________
Wysłany: Pią Lip 27, 2007 8:03 Temat postu: Re: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
tak to jest jak sie daje piękne mieszkanka ludziom w ogóle nie dostosowanym do normalności..... czasem widze dziwne twarze az czerwone z przepicia a fuj.....
boje sie dziecko puszzcac na podwórko, bo pełno kręci sie tego menelstwa . Przed sklepem ciagle rozbite butelki, stoją menele i plują.....
Wysłany: Śro Sie 29, 2007 16:27 Temat postu: właścicielka sklepu
widze ze bardzo zależy p. Topolewskiej na monitoringu i nie dziwie sie ma w koncu w tym własny interes ,ale porzadek niech zacznie od siebie a mianowicie :
1. brud pod sklepem, gdzie srzata tylko sprzataczka a nie sklep a
powinien
2. dlaczego sklep nie posiada własnego śmietnika tylko korzysta z
ogólnego na osiedlu
3.dlaczego p. topolewscy sa w Zarzadzie wspolnoty, w koncu prowadza
wlasna działalnosc a to koliduje z uczciwoscia działania
4.opuszczone i dewastowane sklepy zawalone zepsutym towarem
czy zarzad jest bez mocy w działaniu ?
5.cena podgrzania wody najdrozsza na osiedlu jest wlasnie w "2"
i malo tego to roznica w klatce miedzy sasiadami wynosi ok 4zł
jak to możliwe???
6. remonty pogwarancyjne odbioru budynkow przez Miasto do dzis nie
wykonane, np. rozpadajacy sie taras itp..
duzo by wymieniac nieprawidłowosci ale zainteresowani doskonale wiedza o co chodzi . teraz wrocono do tematu bo ktos ma interes w monitoringu, prosze bardzo ale nakoszt zainteresowanej...
powodzenia
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 14:09 Temat postu: Re: Kłopoty mieszkańców osiedla Moje Marzenie
dziwię się wam bo mieszkam tu już od jakiegoś czasu i w porównaniu z innymi osiedlami wcale nie jest tak zle bo wystarczy przejść się tylko na nową orunię górną a można znależć bloki pomalowanae graffiti i bałagan a tu ładne bloki bez żadnych obskurnych rysunków czy haseł ,place zabaw są ,zieleni dużo,a młodzież taka sama jak wszędzie(podobnie z dorosłymi)czy wy naprawdę nie macie innych problemów?życie jest zbyt krótkie aby marnować je na duperele cieszcie się z tego co macie i szanujcie to co macie a nie doszukujcie się dziury w całym powodzenia trochę optymizmu
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.